MECHANIZM DZIAŁANIA DINO-96 - rozmowa z Janem Stójem

Preparaty Dino-96 były znane i cenione przed laty. Co się stało, że mimo dużego powodzenia (także i poza granicami Polski) zniknęliście z rynku?
Przyczyną były względy taktyczne i kłopoty finansowe częściowo wynikające z taktyki.

Wrócę do pytania zadanego w telewizji przez prof. Einsteina odpowiedzialnego za badania nad AIDS w USA. Kto finansował wasze badania nad substratem? Pytanie dotyczyło sum astronomicznych.
Koszty wszystkich badań w Polsce i części w Rosji pokrywaliśmy ze sprzedaży produktów Dino-96. Pozostała część badań rosyjskich, była prowadzona na polecenie władz Rosji ze względu na ich fundamentalne znaczenie dla nauki.

Czegoś tu nie rozumiem! Polskie badania finansowali Rosjanie?
Wiadomo, że w byłym ZSRR gross nauki było skierowane na potrzeby armii, m.in. poszukiwano środków zwiększających możliwości organizmów w warunkach ekstremalnych. Stworzono wiele teorii. Podjąłem się sprawdzić jedną z nich. Poparli mnie rosyjscy naukowcy, gdyż utknęli w badaniach. Utworzyłem zespół Dino-96 i po 5 latach opanowałem jednofazowy proces biotechno­logiczny i otrzymałem produkt Dino-96.

A w Polsce?
We wrocławskiej Akademii Rolniczej powstał zespół pod kierownictwem jej obecnego rektora prof. Mazurkiewicza. To dzięki ich pracy, często bezinteresownej, wykonywanej jedynie z cieka­wości naukowej, uwierzyliśmy, że teoria się potwierdza. Nikt z czynników oficjalnych wam nie pomógł? Przecież robiliście prezentacje dla PAN i na targach farmaceutycznych. Właśnie to nas zgubiło. Nasze sukcesy w skali międzynarodowej to był szok dla koncernów farmaceutycznych. To właśnie z Brukseli chciał nas wyrzucić przedstawiciel nauki polskiej, to w Warszawie, w trakcie nominowania nas do Orderu Złotej Gwiazdy, powiedziano nam, że nie mamy szans nie należąc do elity warszawskiej. Przedstawiciel centralnego instytutu powiedział „Jeśli tylko część waszego opracowania jest prawdą, to lepiej natychmiast sprzedajcie je za granicę. W Polsce nie ma szans na wsparcie", a urzędnik rządowy oświadczył „Wy zagrażacie światowej farmacji i nie dopuścimy do spotkania was z przedstawicielami ds. zamówień ONZ."

Proszę wyjaśnić laikom jak działa Dino-96.
Otrzymaliśmy wzorcową matrycę prawidłowo działającej komórki. Jest w niej zawarta zbilansowana bioenergoinformacja. Jeśli znajdzie się ona w roztworze, roztwór staje się aktywny i wydziela promieniowanie różnego typu. Gdy to promieniowanie trafi na komórkę, która ma feler w budowie białka (skręcenie wiązania peptydowego) powoduje aktywizację tegoż białka i próbę samoistnej jego regulacji, czyli powrotu do prawidłowej budowy.

Czy to prawda, że Dino-96 sam diagnozuje, gdzie są blokady energoinformacyjne lub stany zapalne wewnątrz ciała? Że to można zobaczyć gołym okiem?
Tak, to prawda. Pod wpływem Dino-96 następuje aktywizacja wiązań wewnątrz komórek. To powoduje zmiany biochemiczne i biofizyczne objawiające się na powierzchni ciała czerwonymi zabarwieniami o różnym odcieniu. Można na tej podstawie wstępnie określić miejsce i stopień stanu zapalnego. Czasem można prześledzić, jak przebiega stan zapalny.

Podobno zespół prof. Borowskiego z Warszawy badał wpływ Dino-96 na chorych z porażeniem mózgowym. Jakie były efekty?
Przeszły najśmielsze oczekiwania. Badano 150 osób w przedziale wiekowym od pół roku do 50 lat. Szczególnie poprawiła się im spastyczność mięśni.

Wasz preparat ma być też środkiem z pogranicza leków dermatologicznych i kosmetyków. Na swojej stronie internetowej twierdzicie (w sporze z oficjalną medycyną), że leczenie łuszczycy i tzw. rybiej łuski nie jest żadnym problemem.
To prawda. Stosując Dino-96 w postaci kąpieli, oprysku, czy kremu wspomagamy samoleczenie. Efektywność Dino-96 w przypadku łuszczycy i rybiej łuski jest bardzo wysoka. Efekty działania zaczynają być widoczne już po kilku godzinach.

Słyszałem o sensacyjnych uzdrowieniach podczas pobytu Miss Polski na organizowanych przez waszą firmę turnusach odnowy biologicznej w Polanicy.
Faktycznie w trakcie jej pobytu zdarzyły się wręcz niewiarygodne ustąpienia jednostek chorobowych. Na pewno zna pan dr. Michała Antoniszyna. Podczas turnusów prowadzonych metodyką Dino-96 zapraszałem go do współpracy. Prowadził psycho- lub hipnoterapię w cięższych przypadkach, m.in. była tam 35-letnia kobieta po porażeniu mózgowym, z zaburzeniami mowy (dukała tylko niezrozumiałe sylaby) i z dużymi problemami ruchowymi. Druga osoba z ciężką łuszczycą po wieloletnich pobytach w szpitalu. Byliśmy wszyscy w szoku, jak w 9-10 dniu hipnoterapii ustąpiła łuszczyca. Jeszcze większym szokiem było przywrócenie płynnej mowy. W tych przypadkach przypuszczalnie przyczyną choroby była blokada energoinformatyczna w obrębie psychiki.

Mam wrażenie, że dokonaliście przełomu w nauce, albo jesteście ekstra blagierami. Jak to się stało, że nikt was nie kupił? Czy to, o czym pan tu mówi, możecie udowodnić czytelnikom podczas jakiegoś publicznego pokazu?
To, co robimy wydaje się nierealne, zwłaszcza specjalistom, którym brak pokory wobec nauki. Nikt nas nie kupił. Myślę, że przyczyna jest prosta. Nasze opracowanie narusza interesy kon­cernów farmaceutycznych, kręgów opiniotwórczych w chemii, medycynie, grup finansowych... Przyjęto więc metodę ciszy medialnej. Po prostu tego nie ma. Nikt nie występuje przeciwko nam, by sprawy nie nagłaśniać. Ale były i próby zastraszenia, m.in. na konkursie wynalazków w Gdyni.

Ze względu na duże zainteresowanie Czytelników poprzednim wywiadem, chcielibyśmy uzyskać więcej informacji na temat preparatu Dino-96. Jak i dlaczego to działa?
Wraz z rozwojem cywilizacji i rozprzestrzenianiem się różnego typu chorób usilnie zaczęto poszukiwać środków zapobiegawczych. Zarazem powstawały różne teorie medyczne. Początkowo teorie powiązane były z przekazami ludowymi i religijnymi oraz z wykorzystaniem naturalnych, występujących w przyrodzie środków zapobiegawczych (zioła, źródła lecznicze itp.). W miarę rozwoju nauki wyodrębniały się coraz węższe specjalizacje. Przestano dostrzegać współzależności między różnymi gałęziami wiedzy. I tak jest do dziś.

Jednak powstają i teorie ogólne, obejmujące wielkie obszary ludzkiej wiedzy.
Niestety są to głównie badania dla wojska, objęte absolutną tajemnicą, niedostępne nawet dla naukowców. Stworzono wiele teorii i rozwiązań możliwych do natychmiastowego zastosowania w praktyce dla dobra ludzkości. Przypadkowo zetknąłem się i miałem okazję zapoznać z jedną z takich, wręcz nieprawdopodobnych teorii, rozpracowywanych przez rosyjskich uczonych. Po kilku latach pracy mojego zespołu udało się opracować i opanować biotechnologię produkcji substratu Dino-96. Jak wyjaśniałem poprzednio, otrzymaliśmy wzorcową matrycę prawidłowo działającej żywej komórki. Jest w niej zawarta zbilansowana bioenergoinformacja. Jeśli znajdzie się ona w roztworze, roztwór staje się aktywny i wydziela promieniowanie różnego typu. Gdy to promieniowanie trafi na komórkę w organizmie, która ma feler w budowie białka (skręcenie wiązania peptydowego) powoduje aktywację tegoż białka i próbę samoistnej jego regulacji, czyli powrotu do prawidłowej budowy, co w konsekwencji może poprawić funkcjonowanie żywych systemów.

Najprościej mówiąc komórki, czy też systemy w organizmie żywym, po otrzymaniu bioenergoinformacji zaczynają „pracować". Ale laik zapyta dlaczego?
Ponieważ pod jej wpływem następuje aktywizacja części składników zawartych w komórce żywej. Zachodzą zmiany chemiczne i biofizyczne umożliwiające funkcjonowanie prawidłowe.

Czy wspomniane czynniki mają związek z waszym zaleceniem by zawsze najpierw opryskać kręgosłup roztworem Dino-96, a później na mokrą powierzchnię nanieść krem Dino-96?
Tak! Ten prosty „zabieg” ma kapitalne, wręcz nieocenione znaczenie w każdym przypadku jakichkolwiek negatywnych zmian organizmu człowieka. Podobnie można zastosować kąpiel z dodatkiem Dino-96, a następnie krem Dino-96. Zastosowanie tej metody powoduje bardzo szybką regulację termobilansu w organizmie. Mówiąc najprościej - wzajemną współzależność pracy poszczególnych systemów. Bioenergoinformacja jest przekazywana nie tylko przez rdzeń kręgowy, ale i poprzez roztwór wodny zawarty w komórce żywej i ściany międzykomórkowe.

A jeszcze prościej...
Pod wpływem negatywnych bodźców (np. uderzenia, temperatury, stresu itp.) powstają blokady przepływu energoinformacji pomiędzy danym systemem, organem, a mózgiem i odwrotnie. W tym momencie trzeba zaznaczyć, że do prawidłowej pracy naszego organizmu potrzebna jest wewnętrzna energetyka, która umożliwia przemiany biochemiczne i biofizyczne powodujące rozpad, czy składanie się potrzebnych składników dla życia. Należy pamiętać, że prawidłowy obieg i ruch elektronów powoduje zapewnienie energii potrzebnej do procesów analizy i syntezy. Do uporządkowania prawidłowego przepływu tychże elektronów stosuje się różnorodne metody: gimnastykę, masaż, akupunkunturę, zabiegi wodne różnego typu, psychoterapię, hipnozę, lekar­stwa itp. Każda z metod oddziałuje jednak tylko na pewien system lub grupę systemów - nigdy na wszystkie. Typowym przykładem jest ogólnie rozumiane lekarstwo. Działa na dany system, ale narusza inny, a więc wybiera się mniejsze zło. Substrat Dino-96 dzięki wymienionym na wstępie właściwościom ma możliwość znoszenia blokad energoinfomatycznych w obrębie całego kręgosłupa i usuwania zawirowań przepływu elektronów.

Czy można drogą chemiczną, syntetyczną otrzymać taki produkt, jak Dino-96?
W praktyce jest to niemożliwe, Teoretycznie wzór chemiczny może być taki sam, ale (co najważniejsze) nie można odtworzyć naturalnej stereochemii, czyli układu przestrzennego wiązań molekularnych w takich konfiguracjach, jak w naszym organizmie.

Z Pana wypowiedzi wynika prosty wniosek: Skoro bakterie i wirusy są też żywymi organizmami, Dino-96 powinno na nie oddziaływać.
Oczywiście, że tak. One także otrzymują energoinformację, na podstawie której będą działać, albo zmienią swą postać, lub po prostu wycofają się z danego obszaru organizmu.

Czy moglibyście praktycznie to udowodnić?
Praktyczne potwierdzenie tych teorii nie jest żadnym problemem, ale trzeba to robić w warunkach klinicznych. Najprościej można to wykazać przy zatruciach, ranach, które uważa się za nieuleczalne, tam, gdzie grozi amputacja. Szczególne znaczenie może mieć to przy zwalczaniu chorób tropikalnych np. u Europejczyków, u których może nastąpić wycofanie się z organizmu tych wirusów i bakterii, dla których środowisko Europejczyka jest obce.

Dlaczego więc nie współpracujecie z Instytutem Medycyny Tropikalnej na Wybrzeżu?
Żadne z gremiów naukowych nie dopuści do badań czegoś, czego sami nie wymyślili. Brak im pokory wobec nowych rozwiązań. Proponowaliśmy instytutowi ten temat, ale go odrzucono. Po co się wysilać i dodatkowo pracować?